fbpx

Torba za 500 euro

Znasz już kilka anegdot związanych z moimi wyjazdami za granicę. Chciałem przeżyć fajną przygodę, zwiedzać Świat i zarobić kasę, a później wydać ją na imprezy. Nic nadzwyczajnego – jak przystało na typowego nastolatka. Większość sytuacji, które spotkały mnie za granicą, były dla mnie metaforą wojska. Można to również nazwać potocznie ‘’szkołą życia’’. Jeśli jako niedoświadczony, młody człowiek wyjechałeś/łaś kiedyś pracować do zupełnie obcego kraju, wiesz o czym mówię.

Podczas pierwszego wyjazdu towarzyszył mi mój przyjaciel Paweł i choć od tamtego czasu minęło kilkanaście lat, do dziś wspominamy to jak prawdziwy chrzest bojowy. W Polsce przyjęło się ogólne nastawienie ‘’roboty za granicą jest jak lodu’’, jednak my nie mogliśmy znaleźć pracy przez 3 tygodnie. Z perspektywy czasu wiem, że gdy wymawialiśmy kluczowy zwrot ‘’I’m looking for a job’’ nasze twarze zdradzały całą niepewność i ciężko było doszukiwać się u nas oznak pewności siebie, a – jak wiadomo – bez niej znalezienie dobrej pracy jest dużym wyzwaniem. Do tego dochodziła jeszcze bariera językowa, jednak nasze wojownicze nastawienie sukcesywnie z nią walczyło. Po trzech tygodniach atmosfera robiła się tak gęsta, że można było ją ciąć nożem. Nadal nie mieliśmy pracy, kończyła nam się kasa, rodzice kazali nam wracać do Polski. Ostatniego dnia trzeciego tygodnia udało nam się znaleźć dorywcze, jednodniowe zajęcie, za które otrzymaliśmy po kilkadziesiąt euro.

Był to dobry znak – ‘’może teraz w końcu coś się ruszy i będziemy mogli tu zostać’’.

Gdy wracaliśmy zaczepiło nas trzech dziwnych gości i opowiedzieli historię o tym, że ich okradziono, a teraz nie mają jak wrócić z Belfastu do Dublina. Potrzebowali gotówki i zaoferowali nam kupno nowego laptopa Sony Vaio. W tamtych czasach ten sprzęt był warty ponad 5 tys. zł, oni chcieli od nas 600 euro. Jako młodzi, przyszli przedsiębiorcy, od razu wyłapaliśmy tą świetna okazja, ale chcieliśmy jeszcze ponegocjować cenę. Skoro są w dużej potrzebie, więc na pewno sprzedadzą sprzęt za mniej – to było pewne. My mieliśmy jeden cel: Nie chcieliśmy wracać do Polski, więc postanowiliśmy kupić tego laptopa za nasze ostatnie pieniądze, sprzedać go drożej, zarobić i zyskać więcej czasu na szukanie pracy. Plan był znakomity, ale wciąż pozostaliśmy czujni na wszelkie oszustwa. Poprosiliśmy ich o sprawdzenie, czy sprzęt jest sprawny. Było okej, więc wykorzystaliśmy nasz łamany angielski i dokonaliśmy bezpiecznej transakcji – w jednej ręce przekazałem pieniądze a w drugiej odebrałem komputer. Ufff, wszystko się udało! A dodatkowo zaproponowali nam gratisową torbę do laptopa. Co za udany deal… 

I tu zaczyna się ciekawie. Podczas pakowania sprzętu do torby przez jednego z nich  z tyłu zatrąbił samochód i kierowca musiał odjechać 2 metry. Wciąż pozostawaliśmy czujni, więc błyskawicznie podbiegliśmy do auta. Wszystko trwało kilka sekund, a oni nie uciekli – rzeczywiście tylko musieli kawałek odjechać. Przekazali nam zapakowany towar, a my, asekuracyjnie oglądając się za siebie, szczęśliwi poszliśmy dalej.

Chcieliśmy uczcić nasz dobry deal i zamówiliśmy cheeseburger’y w najbliższej budce z fast food’ami.  Otwieramy torbę, by jeszcze raz przyjrzeć się naszej zdobyczy a tam… zamiast Sony Vaio znaleźliśmy dwie książki Ikea.

To były sekundy, które zmieniły nasze dotychczasowe życie. Dotarło do nas, że kupiliśmy pustą torbę za 500 euro. Że mimo czujności daliśmy się oszukać. Że zaufanie nie popłaciło, że ci ludzie teraz jadą sobie dalej i się z nas śmieją. Że zostaliśmy z niczym tylko dlatego, że nieuczciwi ludzie wykorzystali naszą młodość i naiwność.

Ta sytuacja osobiście mocno mnie dotknęła, ale z perspektywy czasu wiem, że była to doskonała lekcja na całe życie. Wykreowało to u mnie również dobre cechy przedsiębiorczości, które dziś pozwalają mi robić duże transakcje nieruchomościowe. Stałem się świadomy w kwestii zaufania i wiem, jak korzystać z mojej czujności i intuicji.

Pamiętaj, że tak przewrotne momenty w życiu jak historia, którą Ci opowiedziałem, nie dzieją się bez przyczyny. Nie traktuj tego jak kłody pod nogami, tylko jak lekcje. Gdybym nie został oszukany jako nastolatek i nie wyrobił sobie wtedy odpowiednich standardów, to kto wie jak dalej ufałbym ludziom?

Udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on pinterest
Pinterest
Share on linkedin
LinkedIn

Więcej wpisów

Rynek nieruchomości

Kamienice idą na uniwersytet

Pełna sala wykładowa, a wśród słuchaczy pracownicy Katedry Nieruchomości i Inwestycji Uniwersytetu Mikołaja Kopernika z prof. Włodzimierzem Karaszewskim na czele – takie audytorium zgromadził pierwszy wykład prezesa Inside Parku na

Czytaj Więcej »
Aktualności

O czym nie powie ci agent ubezpieczeniowy

Marcin Kłodnicki, przedsiębiorca i inwestor od szesnastu lat związany z rynkiem ubezpieczeniowym, finansowym oraz biznesem, był gościem lutowego spotkania toruńskich mieszkaniczników. M. Kłodnicki wyjaśniał zawiłości umów ubezpieczeniowych. Marcin Kłodnicki to

Czytaj Więcej »