fbpx

Jakich błędów inwestorskich bym nie popełnił, gdyby wcześniej ktoś mi to powiedział?

Gdybym 13 lat temu poznał człowieka, który powiedziałby mi to, co wiem dziś, zaoszczędziłbym mnóstwo kasy, którą musiałem wydać na ‘’naukę na błędach’’.

Gdyby wtedy ktoś ostrzegł mnie przed ludźmi, którzy oszukują na nieruchomościach, dziś miałbym na swoim koncie inwestycje warte miliard złotych, a nie ‘’tylko’’ 100 milionów złotych.

Według tego rachunku wiedza, która dziś mam, kosztowała mnie 900 milionów złotych. Moje błędy inwestorskie to prawie miliard złotych.

To jest główny powód pisania dla Ciebie tego artykułu oraz powstania platformy Inwestuje w nieruchomości. Czasy się zmieniają – na szczęście. Dziś możesz skorzystać z moich doświadczeń, płacąc tylko kilkaset złotych i poświęcając kilkanaście godzin na oglądanie szkolenia.

Nie 13 lat. Nie miliard złotych. Trochę Ci zazdroszczę 🙂

A czego ja się nauczyłem podczas kilkuset potknięć i porażek?

NIE UFAJ WSZYSTKIM.

Jakiś czas temu kupowałem działki nad jeziorem pod zabudowę bliźniaków. Absolutnie unikalne, piękne miejsce, w którym można się zakochać od pierwszego wejrzenia. Starając się nie ulegać euforycznym emocjom, postanowiłem najpierw sprawdzić kilka ważnych aspektów.

Na początku okazało się, że działki nie mają dojazdu, więc z Inside Park ustanowiliśmy służebność, tworząc warunki do uzyskania pozwolenia na budowę. Działki przyległe okazały się być działkami miejskimi, więc skierowałem do Urzędu pytanie, czy na tych działkach jest coś planowane – coś, co mogłoby kolidować z moimi planami na budowę bliźniaka. Powiedziano mi, że nie są one potrzebne miastu, więc mogę je kupić jako działki uzupełniające.

Pojawiły się lekkie zgrzyty komunikacyjne. Usłyszałem z kilku źródeł, że miasto zaplanowało tam zatoczkę autobusową, jednak Panie z Urzędu konsekwentnie temu przeczyły.

Złożyłem wniosek i otrzymałem 3 pisemne zgody na kupno tej działki.

Szybko okazało się, że urzędy nie skomunikowały się ze sobą i plotki o zatoczce autobusowej na ‘’mojej działce’’ są prawdziwe. Nie mogłem jej kupić, a mój plan inwestycyjny poszedł na marne. Jestem człowiekiem, który zawsze stara się dostrzegać plusy w każdej sytuacji – tak i tu znalazłam pozytywne aspekty. Dzięki temu błędowi poznałem Prezydenta Torunia i uścisnęliśmy sobie dłoń. Po tym wszystkim została mi tylko możliwość pójścia do Sądu i walka z urzędnikami w moim mieście, ale czy ma to jakikolwiek sens? Takie sytuacje uczą przede wszystkim pokory. Oczywiście szybko wdrożyłem mój plan B na zainwestowanie środków w tym miejscu. Dzięki temu i tak zarobię, jednak gdyby nie ta pomyłka, byłoby to 300 000 tysięcy zł więcej.

CZASEM WSZYSTKO MOŻE RUNĄĆ PRZEZ ZWYKŁĄ KŁÓTNIĘ.

Opowiadałem Ci już historię, jak pewna Pani Danuta oskubała mnie na 70 tysięcy złotych (link do artykułu znajdziesz tu:  https://inwestujewnieruchomosci.pl/o-tym-jak-klientka-oskubala-mnie-na-70-tysiecy-zlotych/)

Po tej sytuacji sprzedawałem dom jednemu z moich klientów, z którym współpracuję od lat. Sprzedaż następowała z majątku osobistego, czyli tzw. surogacji majątkowej. Żona tego klienta miała być obecna przy umowie przedwstępnej, by potwierdzić, że jest to jego majątek osobisty. Jednak po umowie małżonkowie bardzo pokłócili się ze sobą. Zwykła małżeńska kłótnia, która przekształciła się w prawdziwy dramat. Dramat, który poważnie zachwiał małżeństwem i całą transakcją. Żona w złości poszła do prawnika i opowiedziała mu historię sprzed 20 lat, dowodzącą, że pieniądze na zakup sprzedawanej działki nie pochodziły z majątku osobistego męża, a ona błędnie oświadczyła w akcie notarialnym. Wydała uchylenie się od skutków prawnych (Zabieg doskonale znany z historii Pani Danuty). Wszystko po to, by jak najbardziej zaszkodzić swojemu mężowi.

To była bardzo trudna transakcja. Na bazie doświadczeń z Panią Danutą wiedziałem, co robić. Stworzyliśmy cofnięcie uchylenia, a ja całkiem przypadkowo stałem się mediatorem i swatką rodzinną. Jeździłem między jednym i drugim małżonkiem i po prostu… słuchałem. To może wydawać się absurdalne, ale w rzeczywistości każdy zakup lub sprzedaż nieruchomości wiąże się z silnymi emocjami. Ta transakcja zakończyła się rozwodem.

UWAŻAJ NA SYTUACJE LOSOWE

Jeden z moich klientów kupował mieszkanie na licytacji komorniczej. W nieruchomości mieszkał alkoholik, który zawarł porozumienie, że się wyprowadzi, jednak jego kontrakty były zależne od aktualnych potrzeb, które były dość trywialne. Żeby porozmawiać z tym mężczyzną, trzeba było naprawdę dobrze wstrzelić się w chwilę trzeźwości. Pewnego razu nie otwierał drzwi przez 3 dni i dowiedzieliśmy się, że zmarł w szpitalu.

Wyobraź sobie, co by było, gdyby zmarł w tym mieszkaniu, które już nie było jego? My mieliśmy podpisany protokół zdawczo-odbiorczy, dzięki czemu łatwo weszliśmy w posiadanie tej nieruchomości. Pamiętaj, że to, że będąc właścicielem jakiegoś lokalu, nie oznacza, że możesz z niego korzystać. Gdyby poprzedni właściciel zmarł w nim, wiązałoby to się z dużymi kłopotami.

Ta sytuacja zmotywowała mnie do tego, aby ograniczyć transakcje z ludźmi, którzy są chwiejni emocjonalnie. Nauczyłem się, że nic nie jest oczywiste, a naturalne sytuacje losowe mogą czasem stanąć nam na drodze i zniszczyć coś, nad czym pracowaliśmy bardzo długo.

NIE LICZ NA WIECZNEGO FARTA

Teraz opowiem Ci, jak sam kupowałem lokal, który docelowo miał być siedzibą mojej firmy. Nieruchomość ta stała pusta, więc poszedłem do włodarzy miasta i przekonywałem ich, by sprzedali ten lokal.

Na przetarg zgłosiło się bardzo dużo zainteresowanych… A ja sam się na niego spóźniłem. Tak, dobrze czytasz. Spóźniłem się na przetarg, o który sam walczyłem. Tylko fart pozwolił mi dołączyć w ostatniej chwili na salę. Moje spóźnienie obróciłem w cel zamierzony, jako taktykę gry handlowej. Udało mi się kupić tę nieruchomość, choć zapłaciłem za nią aż 30 tysięcy więcej, niż zamierzałem.

Uświadomiłem sobie, że nie mogę tak nadwyrężać mojego szczęścia i ‘’marnować’’ go na takie głupoty, jak spóźnienie. Tego dnia wydarzyło się wszystko, co możliwe. Wylałem kawę na spodnie, nie mogłem doprasować koszuli, jedno auto nie odpaliło, drugim wjechałem za śmieciarkę – doskonale wiesz, jak wolno się za nią jedzie. Później utknąłem w korku.

Naprawdę niewiele brakowało, a ktoś ‘’zwinąłby’’ mi moją nieruchomość sprzed nosa.

Bądź zawsze w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie – ale bądź też odpowiednią osobą. Tego dnia uratował mnie tylko fart, ale przekonałem się też, że fart nie towarzyszy nam zawsze 🙂

Udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on pinterest
Pinterest
Share on linkedin
LinkedIn

Więcej wpisów

Rynek nieruchomości

Kamienice idą na uniwersytet

Pełna sala wykładowa, a wśród słuchaczy pracownicy Katedry Nieruchomości i Inwestycji Uniwersytetu Mikołaja Kopernika z prof. Włodzimierzem Karaszewskim na czele – takie audytorium zgromadził pierwszy wykład prezesa Inside Parku na

Czytaj Więcej »
Aktualności

O czym nie powie ci agent ubezpieczeniowy

Marcin Kłodnicki, przedsiębiorca i inwestor od szesnastu lat związany z rynkiem ubezpieczeniowym, finansowym oraz biznesem, był gościem lutowego spotkania toruńskich mieszkaniczników. M. Kłodnicki wyjaśniał zawiłości umów ubezpieczeniowych. Marcin Kłodnicki to

Czytaj Więcej »